Rozdział jedenasty :)
*z perspektywy Niall'a*
Obudziłem się rano w ogromnym bólem głowy. Otworzyłem oczy i zaraz je zamknąłem. Światło raziło mnie niemiłosiernie. Próbowałem przypomnieć sobie co robiłem wczoraj wieczorem. I o dziwo mi się udało. Wczoraj postanowiliśmy z chłopakami, że pójdziemy do jakiegoś clubu. Oczywiście bez Harry'ego. Ja go nie widziałem od jakiś dwóch dni. Cały czas siedzi z tą Alyssą. Trudno.
Wstałem z łóżka i udałem się do kuchni. Był tam już Liam i Zayn. Liam jako jedyny wczoraj się nie upił. Wypił chyba ze dwie kolejki i przestał. Dał mi jakąś tabletkę i wodę do popicia. Połknąłem pastylkę i usiadłem obok Zayn'a. Liam zaczął robić nam coś do jedzenia, a ja tylko siedziałem i czekałem aż tabletka zacznie działać. Po jakiś 15 minutach -które były jak wieczność- głowa przestała mnie boleć.
- Zmasakrowany jesteś- zaśmiał się Zayn za co ja zgromiłem go wzrokiem.
Liam podał nam talerze z jajecznicą i sobie gdzieś poszedł. Coś taki nadęty chodzi. Nie wiem o co mu chodzi. Zacząłem zajadać się jajecznicą i po chwili zszedł do nas Lou..jakoś pełen życia. Podszedł do mnie i zabrał mi chleb. Zdziwiony spojrzałem na niego.
-Ok, zjedz to ale ja w zamian odgryzę ci rękę.- powiedziałem spokojnie a Zayn, który właśnie pił, wypluł wszytko na Lou i zaczął się śmiać. Również zacząłem się śmiać.
*z perspektywy Alyssy*
Właśnie zaczęłam robić śniadanie dla mnie i dla Harry'ego. Było coś koło 14. Strasznie długo spałam co jest do mnie nie podobne. No cóż...ostatni dzień wolności. Od jutra kończą się wakacje i trzeba iść do szkoły. Zdałam do drugiej klasy liceum. Nie jestem jakoś specjalnie dobra. Rok skończyłam na 4 i dwóch 6. Jestem bardzo dobra z języków obcych. Najlepiej idzie mi Francuski. Także ta 6 nie była jakimś specjalnym wysiłkiem. Jednak z Hiszpańskiego musiałam się ostro wziąć do roboty. Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Bardzo nie chciałam żeby obudził Harry'ego. Chłopak był bardzo zmęczony. Szybko udałam się do drzwi i je otworzyłam. Stała tam jakaś dziewczyna.
-Cześć jestem Jade. Była Harry'ego. Chciałam z nim pogadać jest może u ciebie?- zapytała a ja stałam i patrzyłam na nią zła.
-Nie. Nie ma go. Możesz sobie iść.
-Ale Liam powiedział, że jest u ciebie.
-Nie obchodzi mnie co Liam ci powiedział. W każdym bądź razie nie ma go u mnie.- zamknęłam drzwi i zaczęłam się zastanawiać po co ona tutaj przyszła. Wróciłam do kuchni i położyłam naleśniki na talerz. Poszłam na górę i weszłam do sypialni. Położyłam się na łóżku koło Harry'ego i lekko cmoknęłam jego usta. Harry otworzył oczy i popatrzył na mnie z uśmiechem.
Uśmiechnęłam się do niego.
-Śniadanie już jest wstawaj śpiochu.- Harry wstał i udał się do łazienki. Zeszłam na dół i czekałam na Stylesa. W końcu zszedł na dół i razem zjedliśmy śniadanie.
-To co będziemy robić jutro kotku?-zapytał mnie.
-Harry, ja jutro wracam do szkoły. Czyli jutro czas spędzam w szkole.-westchnęłam.
-Głupia szkoła...-jęknął Styles a ja się zaśmiałam. Resztę dnia spędziliśmy przytulając się i kłócą o rózne głupoty.
**następnego dnia**
Budzik zadzwonił o 6:30. Szybko go wyłączyłam i chciałam wtulić się w ukochanego jednak napotkałam pustą przestrzeń w łóżku. No tak. Harry nie spał dzisiaj u mnie. Westchnęłam i wstałam. Ubrałam i umyłam się, a potem zeszłam do kuchni...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz